W weekend udało nam się załapać na końcówkę tygodnia azjatyckiego w Lidlu. Uzupełniliśmy zapasy przypraw, a przy okazji dorwaliśmy składniki na przepyszne kokosowe curry z mango w mleczku kokosowym. Przepis zapożyczony od pana Makłowicza, ale mam nadzieję, że się nie obrazi. Zapraszam.
Kupujemy (lub wygrzebujemy z lodówki i szafek):
- pół kg piersi z kurczaka
- 500 ml mleczka kokosowego (w puszkach jest przeważnie ok 420 ml – też wystarczy)
- 2 mango (niezbyt dojrzałe ale i nie twarde jak kamień)
- dość duży kawałek imbiru
- 3 ząbki czosnku
- 2 łyżki czerwonej pasty curry
- łyżka sosu rybnego
- pęczek świeżej kolendry
- 2 papryczki chili
- sok z jednej limonki
- płaska łyżka cukru trzcinowego
I zaczynamy zabawę w azjatyckie kucharzenie.
Do garnka wlewamy mleczko kokosowe. Dodajemy czerwoną pastę curry i mieszając czekamy aż się rozpuści. Dorzucamy posiekany drobno czosnek i imbir pocięty na cienkie plasterki – całość gotujemy ok 5 minut na małym ogniu. Kurczaka kroimy na drobne kawałki i wrzucamy do garnka na kolejne 5 minut.

Wypestkowaną połówkę mango nacinamy w kostkę tak, aby nie uszkodzić skórki. Wywijamy na zewnątrz i otrzymujemy takiego oto jeżyka. Niestety, jak widać na obrazku, ten egzemplarz był jeszcze nieco niedojrzały
Dodajemy pokrojone w kostkę mango i zmniejszamy nieco ogień. Teraz do curry wędruje wypestkowane chili pokrojone w wąskie paski (Pamiętajcie, żeby po tej czynności za żadne skarby nie przecierać oczu albo iść do WC bez uprzedniego umycia rąk. Kilkukrotnego. Jakby co – ostrzegałem). Czas na doprawienie – dodajemy sos rybny, cukier trzcinowy i sok z limetki. Całość gotujemy jeszcze ok. 2-3 minuty i nasza potrawa jest gotowa do podania. Najlepiej prezentuje się w miseczkach z ryżem jaśminowym, posypana świeżo posiekaną kolendrą.
Smacznego 🙂
PS. A na deser wciągnęliśmy lody kokosowe prosto z połówki orzecha kokosowego. Spróbowałem również smaków lodów azjatyckich – Wasabi, Czarny sezam i Zielona herbata. Wbrew pozorom, Wasabi z butów nie wyrwało, a najlepszy był Czarny sezam. Zielona herbata – szału nie ma 😉