Na zbieranie weny do kolejnych wpisów zeszło mi strasznie długo, tak więc żeby jej zbytnio nie straszyć, zaczniemy od czegoś lekkiego. Od łatwej w wykonaniu i efektownej kolacji, która powinna zwalić Waszą drugą połówkę z nóg. No chyba, że nie przepada za rybami. Albo porami. Albo pistacjami. Wtedy pozostaje jedynie zamówienie pizzy.
Wcielając się na ten wieczór w Gordona Ramsaya potrzebujesz:
- 2-3 duże pory – wykorzystamy tylko ich zielone części, staraj się więc wybierać takie, które mają jak najmniej „białego”
- ok. 30g słonych pistacji, obranych ze skorupek
- ok. 30-40 dag filetu z łososia (surowego)
- oliwa z oliwek, curry, sól, pieprz do smaku
Odkrój białe części porów i dokładnie umyj pozostałe, zielone części. Pokrój je na talarki, bądź półtalarki i wrzuć na patelnię (jeszcze nie podgrzewaj). W międzyczasie nastaw wodę w średnim garnku (2l powinno wystarczyć) i posól ją. Wracamy do porów – podlej je oliwą (2-3 łyżki) i zacznij podsmażać na średnim ogniu, dzięki czemu nie stracą koloru.

Pory gotowe do dalszej walki 🙂
Na gotującą się wodę wrzuć łososia i przykręć nieco gaz – ryba powinna być gotowa po około 10 minutach. Ok, łosoś się gotuje, pory puszczają soki – możesz zająć się pistacjami. Wsyp je do moździerza i ugnieć (jeśli nie masz tego ustrojstwa, puść wodze wyobraźni – wałek do ciasta czy młotek doskonale go zastąpią ;)). Połowę pistacji wsyp do smażących się porów. Dodaj również curry – 1-2 łyżeczki powinny wystarczyć, chodzi o to, żeby potrawa nabrała zarówno koloru jak i smaku i zapachu.

Pistacje i curry wprowadzają pory w anielski nastrój 😉
Jeśli wszystko zgrałeś w czasie, zarówno łosoś jak i pory są gotowe do kolejnego etapu po 10 minutach. Wyłóż pory na talerze, układając je w dość grubą warstwę. Łososia połóż na oddzielnym talerzu i uprzednim „popieprzeniu” go, podziel go widelcem na płaty (powinny łatwo odchodzić). Kawałki łososia ułóż na porowych „kołdrach” w kształt wieży. Posyp pozostałymi pistacjami, a talerze udekoruj curry.

Łosoś, jak na razie mało apetyczny, ale dajcie mu chwilę
Podawaj z białym (pół)wytrawnym winem. Koniecznie przy świecach! Smacznego 🙂

I cała potrawa w pełnej krasie
PS. Przepis pochodzi z „zamierzchłych czasów” – był prezentowany w programie „Po prostu gotuj” prowadzonym przez Pascala Brodnickiego.
Proste i w miarę szybkie, ale osobiście nie przepadam za ugotowanym łososiem.
Warto kupić trzy pory, żeby zająć czymś drugą połówkę jak będzie oczekiwała na danie.
Pośpiewa i pomacha 🙂
Można upiec albo usmażyć, jeśli jak burżuj masz dwie patelnie 😉