Zgodnie z obietnicą (niestety z lekką obsuwą z powodu małej katastrofy) na blogu pojawia się pierwszy przepis. Dzisiaj na słodko – kanapki z dżemem. Potrzebne nam będą chleb, dżem i … Nie, no żarcik oczywiście 🙂 zrobimy tiramisu.Ten deser nie tylko wygląda świetnie, ale również tak smakuje. Do tego robi się go praktycznie błyskawicznie. Jedyny minus – trzeba długo poczekać na efekt końcowy. Zacznijmy od potrzebnych składników:
- 5 jajek
- opakowanie serka mascarpone (500g)
- opakowanie biszkoptów typu LadyFingers (400g, najlepiej nadają się biszkopty Savoiardi)
- 5 łyżek cukru
- filiżanka mocnej kawy
- likier Amaretto
Na początek rozdzielamy żółtka jajek od białek. Białka ubijamy na „sztywno”, a żółtka ukręcamy z cukrem, aż otrzymamy coś a’la kogel mogel. W przerwie między czynnościami możemy zaparzyć mocną kawę i odstawić ją do wystygnięcia. Do żółtek ukręconych z cukrem dodajmy po łyżce serek mascarpone i dokładnie miksujemy na puszystą masę. Do powstałego kremu dodajemy ubite białka i delikatnie mieszamy łyżką (nie miksujemy!).
I w tym momencie właśnie nastąpiła wspomniana we wstępie katastrofa – krem mi się zwarzył. Po raz pierwszy w życiu. I dlatego na razie kolejnych zdjęć nie będzie.
Gdy już przestaniemy przeklinać i miotać się po kuchni, wracamy do robienia deseru. Przygotowujemy naczynie na tiramisu – standardowa blacha do pieczenia powinna wystarczyć, chociaż lepszy efekt wizualny otrzymamy w przezroczystej formie. Do przestygniętej kawy dodajemy 5 „czubatych” łyżek Amaretto. Układamy w naczyniu pierwszą warstwę biszkoptów i zwilżamy je dokładnie kawą (szczególnie boki). Biszkopty można również szybko maczać w filiżance z obu stron, ale trzeba robić to dość szybko, aby zbytnio nie zmiękły, bo tiramisu nam będzie po prostu „pływać”.
Na wyłożone biszkopty kładziemy połowę masy serowo jajecznej. Wygładzamy i powtarzamy manewr z drugą warstwą biszkoptów – układamy je w naczyniu i zwilżamy pozostałą ilością kawy. Powoli zbliżamy się do końca – reszta masy stanowi ostatnią warstwę tiramisu, teraz wystarczy je ładnie przybrać. Ja posypuję ciasto kakao bądź też startą gorzką czekoladą.

Tak to wygląda w tak zwanym międzyczasie. Niestety, nie udało mi się uratować zwarzonego kremu, a nie miałem już więcej serka żeby zrobić tiramisu ponownie
Ostatnim punktem jest wstawienie tiramisu do lodówki, gdzie musi poczekać na konsumpcję co najmniej 3-4 godziny, aby krem skomponował się z biszkoptami. Smacznego.
Jedna uwaga do wpisu “Rondzio w kuchni – na słodko”