Kolejny raz naciąłem się na tabloidowy tytuł. Kolejny raz zajrzałem do środka. I kolejny raz poczułem się wystrychnięty na dudka (nie mylić z wydudkany na strychu).
Jeden z internetowych (i papierowych dzienników) zamieścił artykuł dotyczący życia Osamy ben Ladena w Pakistanie, gdzie w 2011 roku został namierzony i zlikwidowany przez amerykańskich NAVY Seals. Mniejsza z artykułem – bardziej zaintrygował mnie tytuł na głównej stronie, w którym pojawiło się stwierdzenie ‚Dogadał się z policją‚. Nie wiem jak w Waszym przypadku, jednak u mnie od razu pojawiła się myśl, że niegdyś najbardziej poszukiwany terrorysta wszedł w układ z pakistańską policją i najzwyczajniej w świecie prowadził sobie spokojne życie u ich boku i za ich pozwoleniem.
Nic bardziej mylnego … Na 12 akapitów składających się na wspomniany wpis, informacja o „konszachtach” z policją pojawiła się w najmniejszym z nich. Otóż lokalna policja zatrzymała Osamę za przekroczenie prędkości. A co więcej, funkcjonariusze prawdopodobnie go nawet nie poznali. WTF?
Czapki z głów przed osobami składającymi tytuły. Do tej pory myślałem, że tego typu rzeczy trafiają się wyłącznie mediom uznawanym za tabloidowe. Że gazeta/wydawnictwo trzymające jako taki poziom, nie musi zniżać się do tak prostackich zabiegów aby przyciągnąć czytelników. W końcu dobry artykuł powinien bronić się sam. Jak widać bardzo się myliłem.
Kilka lat temu podobne odczucia wzbudził we mnie artykuł pod wiele mówiącym tytułem: „Zagazowali małego niedźwiadka” (nadal do przeczytania w sieci). Wirtualne piwo (lub realne jeśli odwiedzicie Wiedeń), jeśli zgadniecie o czym traktował ten artykuł. Nie trzymając dalej w niepewności – opisywał fiata pandę napędzanego m.in. LPG.
Wkurza mnie to, że dziennikarze sięgają po takie metody, ale wkurza mnie jeszcze bardziej, że daję się na nie nabierać i nabijam odsłony witryn, które na to nie zasługują.
Jedna uwaga do wpisu “Tabloidyzacja mediów ma się świetnie”